We’ve updated our Terms of Use to reflect our new entity name and address. You can review the changes here.
We’ve updated our Terms of Use. You can review the changes here.

Split

by Warsaw Dolls

/
  • Streaming + Download

     

1.
Szylkretowe serce Jeden plan nas dotyczy Jedna myśl kieruje nami: Zakosztować miasta goryczy W pożegnaniu z manierami Kurtki srebrne od zamków Noc tak czarna, że mówi w patois Płoną w oczach kryształy cyjanku Kiedy księżyc topi białą światła rtęć Sina aura wieczorków Niezupełnie abstynenckich Stare bandy z Nowego Jorku Przygrywają do zwycięstwa i klęski Żyły tnie żyleta życia W piersi biją szylkretowe serca Twarde, rzadkiej urody. Niezbicie Nie zatopi łatwo w nich widelca śmierć Liczą się tylko ci na których liczyć możesz W których takie samo bije Szylkretowe serce Sam własne oddałem załodze Dla was przyjaźń i garść nut w butonierce Mam Gwiżdżą nocne pociągi Na wiaduktach miejskie szanty W latyfundiach korporacji ciągi Liczb, a my wciąż anty- Wbrew radiowym przebojom Tępym jak kac po lekach Pioruny brudnych riffów kroją Przestrzeń, przez palce ścieka czas W ogniu gitar nuda wymięka Nasi ludzie płoną nawet na mrozie O tym jest ta piosenka Hej, narodzie, powiedz tak! przygodzie Wycie gwiazdek z plastiku Na eteru megahercach Nie podrywa nas z miejsca Jeszcze biją szylkretowe serca w nas
2.
Wojnie wojna 02:53
Wojnie wojna W wyścigu szczurów mamy marny czas Spróbujemy szans w wyścigu zbrojeń Gdy zamkniecie pięści każda z baz Otworzy ogień Nie świst myśliwców nuci nam do snu To ładunek gniewu w myślach puchnie Wymordować sztab w godzinę W Gdy wybuchnie wojna Wojnie, wojnie, wojnie wojna Tym razem krwią nie naszą spłynie łan To generalicję czeka OIOM Długo już na zachodzie bez zmian Odziały stoją Ślecie chłopców na rzeź ostatni raz Od naszego weta zadrży ziemia W wyścigu szczurów mamy marny czas Nic do stracenia Ślepi na flag barwy, wściekli tylko na tę czerwień Którą wokół płonie bitew ruszt Musi znaleźć się ktoś kto maraton błędny przerwie Nie zwolnicie tempa, my zwolnimy spust
3.
Dzień na wyścigach Ruszyły! Bomba poszła w górę Zmięty los na resztę życia płonie w dłoni Prawie czuję poniedziałek poza biurem Niech tylko rumak mój przegoni resztę koni Na środku przy browarach wiara Jakby to była nie niedziela, ale piątek Jak chłopaki, jest w porządku? To gitara! Mam nadzieję, bo też dziś gram w porządek Stara gwardia nigdy nie da zrobić się w konia Ruszyły! Folblut mój gnać potrafi Oby szedł jak na padoku znakomicie Ktoś ostatnio trafił triplę za 5 kafli Też chcę wygrać w tej gonitwie zwanej życiem Znów nie dla mnie parę stówek w kasie pękło Nie dla mego konia wstęga ani wieniec Ostatni raz mi daj popatrzeć na to piękno Żoneczko Przyrzekam, że nie wrócę na Służewiec Chwytaj dzień, dzień na wyścigach
4.
Nikt cię tu nie chce Może chciałbyś być kapitanem Gdy już skończysz 18 lat I na morzach mógłbyś może i piany Ujrzeć nie tylko na szklance ślad Mógłbyś zostać pilotem i sterom Los powierzać emigranckich stad Lecz na razie masz lat mniej niż zero I w ogóle nie przyszedłeś na świat Nikt cię tu nie chce Jesteś niechcianym dzieckiem Nigdy nie westchniesz Nigdy nie powiesz “jestem” Twoi starzy nie zdążyli zauważyć W głodowym tańcu młodych par Że w ogóle odważyłeś się marzyć Rozerwani między pracę i bar W betonowych przedmieść pustyniach Otępienie wraca do łask Ponurego jak guzik z Katynia Nie rozgrzewa nas księżyca blask
5.
Czasem poza czasem Gawiedź z galarety ciał jak ty, jak ja Gwiezdnym bytom zazdrości Obcy jest im ziemski szał i nie: – Ich nie przyskrzyni wieko wieczności Osaczeni osoczem czasu Triumfujemy jak ameba Która na stronicach atlasu Nieba bada kosmosu heban Gram bez nut, a łżę jak z nut: i on i ja W teorii strun jestem praktyk Gdzie ten do wieczności skrót, gdy gra Ta to bagatela dla galaktyk Jeślibyś się znalazł w pobliżu Nie przeszkadzaj, daruj te drwiny Wznoszę pomnik trwalszy od spiżu (mam już trochę papieru i śliny). Czas wsuwa nas Staliśmy się swego czasu Paszą dla swego czasu Czas wsuwa nas Tymczasem Żyjemy poza czasem Gawiedź z galarety białka miał- ka łka do liczb, muzyki i plazmy Pragniemy niebieskich ciał W niebie, bo nie mamy spokoju we własnych Lepiej ci człowieku w obłędzie Dalej grać nieboską operę W absolutnym zerze wciąż będziesz Bez dwóch zdań – absolutnym zerem Po to chyba cały ten jazz: Wytnijmy coś zapomniwszy o kryzysach Balet na padole łez dla mas, nim czas Wyczesze czaszki do łysa A gdy duszę już ukołyszą Na mlecznej drodze wymiona Zagra w epickiej jej ciszy Blues Blind Willy’ego Johnnsona
6.
Głos muzyki 02:28
Głos muzyki Wierzyliśmy tak niedawno Już nie byliśmy mali Że nie stoczymy się na dno Rock and roll nas ocali Że świat da się odmienić Doznać spełnienia marzeń W labiryntach kamienic Tylko grą na gitarze Że będziemy żyć dla chwili Hardcore/punkiem czy twistem I że w rowkach winyli Tkwi lekarstwo na system Z naiwnością poety Śniłem: będę żyć lepiej Kiedy rozwieźć palety Trzeba było na sklepie Tu znów pada deszcz, rozmywa obraz lat Podarte śmieci targa wiatr Głos muzyki niesie echo dawnych dni Czy to akord nie ostatni? Mrużę oczy i widzę Wasze twarze przed laty Słońce świeci, stolicę Pokrywają plakaty Martwym porankiem klony Do biura ślepą mkną chmarą Też idę tam zmęczony Mam jak ty kurtkę szarą W strachu własnych urojeń Miotał się rozum półnagi Jeśli dziś czegoś się boję To tylko własnej odwagi To muzyki głos we mnie Dbał bym się nie stał pariasem Dziś to nie przeznaczenie Mnie wyprowadza na spacer Dzień – nie dogonisz dnia Tydzień po tygodniu gna Miesiąc mija w mgnieniu oka Rok – nie zatrzymasz rocka!

credits

released November 7, 2015

license

all rights reserved

tags

If you like Warsaw Dolls, you may also like: