1. |
Szylkretowe serce
03:52
|
|||
Szylkretowe serce
Jeden plan nas dotyczy
Jedna myśl kieruje nami:
Zakosztować miasta goryczy
W pożegnaniu z manierami
Kurtki srebrne od zamków
Noc tak czarna, że mówi w patois
Płoną w oczach kryształy cyjanku
Kiedy księżyc topi białą światła rtęć
Sina aura wieczorków
Niezupełnie abstynenckich
Stare bandy z Nowego Jorku
Przygrywają do zwycięstwa i klęski
Żyły tnie żyleta życia
W piersi biją szylkretowe serca
Twarde, rzadkiej urody. Niezbicie
Nie zatopi łatwo w nich widelca śmierć
Liczą się tylko ci na których liczyć możesz
W których takie samo bije
Szylkretowe serce
Sam własne oddałem załodze
Dla was przyjaźń i garść nut w butonierce
Mam
Gwiżdżą nocne pociągi
Na wiaduktach miejskie szanty
W latyfundiach korporacji ciągi
Liczb, a my wciąż anty-
Wbrew radiowym przebojom
Tępym jak kac po lekach
Pioruny brudnych riffów kroją
Przestrzeń, przez palce ścieka czas
W ogniu gitar nuda wymięka
Nasi ludzie płoną nawet na mrozie
O tym jest ta piosenka
Hej, narodzie, powiedz tak! przygodzie
Wycie gwiazdek z plastiku
Na eteru megahercach
Nie podrywa nas z miejsca
Jeszcze biją szylkretowe serca w nas
|
||||
2. |
Wojnie wojna
02:53
|
|||
Wojnie wojna
W wyścigu szczurów mamy marny czas
Spróbujemy szans w wyścigu zbrojeń
Gdy zamkniecie pięści każda z baz
Otworzy ogień
Nie świst myśliwców nuci nam do snu
To ładunek gniewu w myślach puchnie
Wymordować sztab w godzinę W
Gdy wybuchnie wojna
Wojnie, wojnie, wojnie wojna
Tym razem krwią nie naszą spłynie łan
To generalicję czeka OIOM
Długo już na zachodzie bez zmian
Odziały stoją
Ślecie chłopców na rzeź ostatni raz
Od naszego weta zadrży ziemia
W wyścigu szczurów mamy marny czas
Nic do stracenia
Ślepi na flag barwy, wściekli tylko na tę czerwień
Którą wokół płonie bitew ruszt
Musi znaleźć się ktoś kto maraton błędny przerwie
Nie zwolnicie tempa, my zwolnimy spust
|
||||
3. |
Dzień na wyścigach
03:00
|
|||
Dzień na wyścigach
Ruszyły! Bomba poszła w górę
Zmięty los na resztę życia płonie w dłoni
Prawie czuję poniedziałek poza biurem
Niech tylko rumak mój przegoni resztę koni
Na środku przy browarach wiara
Jakby to była nie niedziela, ale piątek
Jak chłopaki, jest w porządku? To gitara!
Mam nadzieję, bo też dziś gram w porządek
Stara gwardia nigdy nie da zrobić się w konia
Ruszyły! Folblut mój gnać potrafi
Oby szedł jak na padoku znakomicie
Ktoś ostatnio trafił triplę za 5 kafli
Też chcę wygrać w tej gonitwie zwanej życiem
Znów nie dla mnie parę stówek w kasie pękło
Nie dla mego konia wstęga ani wieniec
Ostatni raz mi daj popatrzeć na to piękno
Żoneczko
Przyrzekam, że nie wrócę na Służewiec
Chwytaj dzień, dzień na wyścigach
|
||||
4. |
Nikt cię tu nie chce
02:46
|
|||
Nikt cię tu nie chce
Może chciałbyś być kapitanem
Gdy już skończysz 18 lat
I na morzach mógłbyś może i piany
Ujrzeć nie tylko na szklance ślad
Mógłbyś zostać pilotem i sterom
Los powierzać emigranckich stad
Lecz na razie masz lat mniej niż zero
I w ogóle nie przyszedłeś na świat
Nikt cię tu nie chce
Jesteś niechcianym dzieckiem
Nigdy nie westchniesz
Nigdy nie powiesz “jestem”
Twoi starzy nie zdążyli zauważyć
W głodowym tańcu młodych par
Że w ogóle odważyłeś się marzyć
Rozerwani między pracę i bar
W betonowych przedmieść pustyniach
Otępienie wraca do łask
Ponurego jak guzik z Katynia
Nie rozgrzewa nas księżyca blask
|
||||
5. |
Czasem poza czasem
03:54
|
|||
Czasem poza czasem
Gawiedź z galarety ciał jak ty, jak ja
Gwiezdnym bytom zazdrości
Obcy jest im ziemski szał i nie:
– Ich nie przyskrzyni wieko wieczności
Osaczeni osoczem czasu
Triumfujemy jak ameba
Która na stronicach atlasu
Nieba bada kosmosu heban
Gram bez nut, a łżę jak z nut: i on i ja
W teorii strun jestem praktyk
Gdzie ten do wieczności skrót, gdy gra
Ta to bagatela dla galaktyk
Jeślibyś się znalazł w pobliżu
Nie przeszkadzaj, daruj te drwiny
Wznoszę pomnik trwalszy od spiżu
(mam już trochę papieru i śliny).
Czas wsuwa nas
Staliśmy się swego czasu
Paszą dla swego czasu
Czas wsuwa nas
Tymczasem
Żyjemy poza czasem
Gawiedź z galarety białka miał-
ka łka do liczb, muzyki i plazmy
Pragniemy niebieskich ciał
W niebie, bo nie mamy spokoju we własnych
Lepiej ci człowieku w obłędzie
Dalej grać nieboską operę
W absolutnym zerze wciąż będziesz
Bez dwóch zdań – absolutnym zerem
Po to chyba cały ten jazz:
Wytnijmy coś zapomniwszy o kryzysach
Balet na padole łez dla mas, nim czas
Wyczesze czaszki do łysa
A gdy duszę już ukołyszą
Na mlecznej drodze wymiona
Zagra w epickiej jej ciszy
Blues Blind Willy’ego Johnnsona
|
||||
6. |
Głos muzyki
02:28
|
|||
Głos muzyki
Wierzyliśmy tak niedawno
Już nie byliśmy mali
Że nie stoczymy się na dno
Rock and roll nas ocali
Że świat da się odmienić
Doznać spełnienia marzeń
W labiryntach kamienic
Tylko grą na gitarze
Że będziemy żyć dla chwili
Hardcore/punkiem czy twistem
I że w rowkach winyli
Tkwi lekarstwo na system
Z naiwnością poety
Śniłem: będę żyć lepiej
Kiedy rozwieźć palety
Trzeba było na sklepie
Tu znów pada deszcz, rozmywa obraz lat
Podarte śmieci targa wiatr
Głos muzyki niesie echo dawnych dni
Czy to akord nie ostatni?
Mrużę oczy i widzę
Wasze twarze przed laty
Słońce świeci, stolicę
Pokrywają plakaty
Martwym porankiem klony
Do biura ślepą mkną chmarą
Też idę tam zmęczony
Mam jak ty kurtkę szarą
W strachu własnych urojeń
Miotał się rozum półnagi
Jeśli dziś czegoś się boję
To tylko własnej odwagi
To muzyki głos we mnie
Dbał bym się nie stał pariasem
Dziś to nie przeznaczenie
Mnie wyprowadza na spacer
Dzień – nie dogonisz dnia
Tydzień po tygodniu gna
Miesiąc mija w mgnieniu oka
Rok – nie zatrzymasz rocka!
|
Streaming and Download help
If you like Warsaw Dolls, you may also like:
Bandcamp Daily your guide to the world of Bandcamp