lyrics
Po conocnym karnawale schnie boleśnie
Zlany piwną anestezją glob
Coś ci oczu czereśnie
Każe wznieść i podjąć trop
Każdy nowy krok pakuje w kłopoty
Bal sobotnich kaskaderów trwa
Z elegancją sieroty
Który to raz sięgam dna
Mam to w genach bo to moje DNA
Naderwie sukni szew
Kosmiczny taniec
Toksyczna kipi krew
Twój opór na nic
Na skraju czeka dnia
Podniebna podróż
Zatrute DNA
Przekażmy komuś
Kanonada rock'n'rolla, matka tętna
Każe szaleć życia sokom
Gdy na moment cisza stygnie ścięta
Chaos zerka przez cyklonu oko
Każdy nowy krok pakuje w kłopty
Wieńczy dzieło rutynowy krach
Genetyczny to trotyl
Co rozrywa w drobny mak
Mam go w sobie bo to moje DNA
Każdy ruch mój detonuje setkę afer
Nie znam dobrej passy ale lubię grać
Chrupać życia wafel
W każdej sekundzie swój zostawić ślad
Widać tak chce skażone DNA
credits
license
all rights reserved